„Kronika ptaka nakręcacza”
tytuł oryginalny:Nejimaki dori kuronikuru
„Telefon zadzwonił, gdy gotowałem w kuchni makaron. Pogwizdywałem uwerturę do „Sroki złodziejki” Rossiniego, wtórując stacji radiowej PM. Była to idealna muzyka do gotowania makaronu. Usłyszałem dzwonek telefonu i najpierw pomyślałem, że go zignoruję. Makaron dochodził, a Claudio Abado właśnie w tej chwili doprowadzał Londyńską Orkiestrę Symfoniczną do muzycznej doskonałości. W końcu jednak zmniejszyłem płomień, poszedłem do pokoju i podniosłem słuchawkę. Może postanowiłem odebrać, myśląc, że któryś ze znajomych dzwoni w sprawie nowej pracy.
– Proszę o dziesięć minut – powiedział nieoczekiwanie kobiecy głos. Mam dość dobrą pamięć do głosów, lecz tego głosu nie znałem.
– Przepraszam, pod jaki numer pani dzwoni? – zapytałem uprzejmie.
– Dzwonię do pana. Potrzebne mi tylko dziesięć minut. To wystarczy, żebyśmy się dobrze zrozumieli – powiedziała kobieta. Jej głos był niski, miękki, mało charakterystyczny.
– Żebyśmy się zrozumieli?
– Tak. Zrozumieli, co czujemy.
Z pobliskiego zagajnika dobiegał głos ptaka, monotonny i przenikliwy, jak zgrzyt śruby służącej do nakręcania czegoś. Nazywaliśmy go ptakiem nakręcaczem.
Kumiko tak go nazwała. Nie wiedzieliśmy, jak się naprawdę nazywał. Nie wiedzieliśmy też, jak wygląda, choć przylatywał co dzień to tego zagajnika i nakręcał sprężynę naszego spokojnego świata.”